Ona jest raczej pierwszego planu. Duet: John Cassavetes x Gena Rowlands, puki co tylko "Twarze", ale miło ją wspominam.
Znakomita aktorka, jestem nią urzeczona i absolutnie oczarowana!
Sławna Meryl Streep mogłaby się od niej wiele nauczyć...
Boli mnie to, że jest aktorką aż tak niedocenianą - niesamowita charyzma, duchowość - klasa sama w sobie!
Gdyby urodziła się w Europie byłaby damą kina, pierwszorzędną ikoną - Ameryka jej nie docenia!
Na razie widziałam tylko Kobietę pod presją i Premierę (mam przeczucie, że to najlepsze dzieła Cassa), ale nieustannie się dziwię, że to kino amerykańskie, bo jest tak dobre. No ale to też wina mojego wieloletniego karmienia się wyłącznie kinem popularnym i/lub rozrywkowym, przeważnie właśnie z metką USA.
A i witam i pozdrawiam koleżankę ; )
Oczywiści, że pierwszego! Genialna aktorka.
Wobec tego i ja coś polecę - fenomenalną rolę w prześwietnym filmie "Kobieta pod presją" Cassavetes.
Grzeszysz, panie Czinaski. Pierwszego planu i to przez duże "P".
Po prostu bardzo niedoceniona aktorka, przynajmniej na naszym zadupiu filmowym.
Ciekawostka: Rajesh Koothrappali w Big Bang Theory (odcinek 9, sezon 4) wspomina o tym filmie i o tym, że uwielbia Gena Rowlands :D