Czy tylko ja uważam, że rozwiązanie jakie zaproponowali scenarzyści na zamknięcie bądź co bądź trochę niepotrzebnego wątku małżeństwa z 3 części jest jednym z najlepszych jakie można było wymyśleć? Zawsze w takich filmach albo dowiadujemy się o rozstaniach albo rozwodach albo śmierci małżonki. A tu scenarzyści zabawili się nieco tą ogólną konwencją dając nam coś nowego i świeżego, pokazując że miłość pomimo wielu przeciwności może przetrwać. Super sprawa.
mi się szczególnie podoba, bo eliminuje potencjalne wątki romantyczne (w przeciwieństwie do rozstań/śmierci) i te dwie nowe części bez marnowania czasu na "pocałuje czy nie pocałuje" naprawdę zyskały na tempie
Właśnie, proszę napiszcie, jak to rozegrali z tą żoną, bo poszłam po herbatę i mi uciekła scena...
UWAGA! SPOILER!
Nie wiem od którego miejsca nie widziałaś filmu, ale była scena końcowa, gdzie Ethan z reszta ferajny siedzi nocą przy stoliku w jakimś porcie, żegnają się po kolei. Jeremy Ranner przeprasza, że nie uratował żony Ethana na co ten gestem wskazuje na port, gdzie wiadomo kogo widać w oddali. Ethan zostaje sam i obserwuje Julie która z przyjaciółmi udaje się do jakiegoś sklepu i w ostatniej chwili kątem oka zauważa Ethana. Patrzą w oddali na siebie przez chwilę i uśmiechają się, po czym każde idzie w inną stronę. Nadal widać, że bardzo się kochają, że Ethan będzie nad nią czuwał po cichu, ale nie chce jej narażać więcej na niebezpieczeństwa pozwalając żyć swoim spokojnym życiem. Taka w sumie romantyczna w dobrym tego słowa znaczeniu scena. Strasznie ją lubię. :)