Nolte+Murphy-duet wszechczasów. Jeśli do tego dołożyć reżysera Waltera Hilla,to mamy święt(n)ą trójcę. "48 godzin" (łącznie z sequelem) mają tą przewagę nad np. "Zabójczymi Broniami",że tu wszystko dzieje sie naprawdę, jest w pełni realistyczne,czuc "smród" ulicy,bandziory to bandziory,a twarde gliny,to twarde gliny. Hill to obok Manna najlepszy amerykanski specjalista od twardego,męskiego kina. Szkoda,ze juz troche zapomniany. "48 godzin" to realizacyjna perełka,wszystko "kręcone na żywca",mięsiste,prawdziwe. No i ich dwóch-Nick Nolte-klasa sama dla siebie i genialny debiutant Eddie Murphy (23 lata wtedy!) To jak genialnie sie uzupełniają,jak między nimi iskrzy to bajka po prostu. I te teksty....choc wszystko zależy od tłumaczenia. Genialne kino,które nigdy sie nie zestarzeje,tym bardziej, ze juz takich nie robią. Wyobrażacie sobie taki duet w PG13,bo ja nie.
Aż nie wierzyłem że ktoś może zrobić tak genialny debiut myślałem wtedy że Eddie był już ograny w filmach a tu taki szok.
"SZALENI DETEKTYWI".
Bodaj pierwszy "buddy movie" w dziejach, z życiowymi rolami Alana Arkina i Jamesa Caana to absolutny wzór dla późniejszych "48 godzin", "Gliniarza z Beverly Hills", "Zabójczej broni", "Tango i Casha", "Czerwonej gorączki", "Szklanej pułapki" etc etc.
Były już wcześniej filmy sensacyjne ("Bullitt", "Zbieg z Alcatraz", "Francuski łącznik", "Brudny Harry", "Serpico", "Syndykat zbrodni", "Wybawienie", "Nędzne psy", "Ucieczka gangstera", "Trzy dni Kondora", "Maratończyk", "Kierowca"), ale komedii sensacyjnej to chyba nigdy, a przynajmniej nie o dwójce policjantów, którzy żyją ze sobą jak pies z kotem (wybitni ALAN ARKIN i JAMES CAAN). Zachowano tu balans komedii z dramatem. Freebie i Bean sami w sobie są zabawni, ale sprawa, którą prowadzą już jest serio, powaga zostaje utrzymana do końca. Wspaniałe są ich partnerki życiowe, scenki rodzajowe pokazujące policyjną rutynę, spotkania z przełożonymi (zwłaszcza prokuratorem). No, kapitalna komedia! Pełna energii, widowiskowa, ze wspaniałymi pościgami i śtrzelaninami. Po prostu rewelacja!
https://www.youtube.com/watch?v=tWhm_wBKK-0
Tzw. "komedia sensacyjna" to gatunek, który tak naprawdę wyewoluował (i święcił największe triumfy) w latach 80-tych, w epoce kina VHS.
PS. Tak naprawdę, to nazewnictwo mało precyzyjne, bo właściwie były to pełnokrwiste filmy akcji, tylko doprawione szczyptą komedii, w odpowiednich, nieprzesadzonych proporcjach (jeśli chodzi o najlepsze tytuły), gagi wyskakiwały tam jakby "przy okazji" i wypadały naturalnie, w czym pomagał talent aktorów oraz to, że twórcy dobierali ich na zasadzie kontrastu.