Jest 1958 rok, Holguín, Cuba. Świat pewnego chłopca zmieni się bezpowrotnie.
Pomimo, że oglądałam go średnio znając hiszpański, to spodobał mi się, głównie za
zdjęcia i muzykę. Choć sama historia wydaje mi się trochę "amerykańska", a
zdubbingowani aktorzy którzy najwyraźniej grali we wszystkich językach świata (lub po
angielsku) nie dodały filmowi uroku. Tak czy inaczej film gdzieś między...